Film

Sprawy, kurde, mają się tak:

Pierwsze pogłoski wypłynęły 19 września 1998r. - "Ain`t It Cool News" napomknęło o projekcie filmu z Lobo. Wspomnieli też o scenarzyście, którego nazwiska niestety nie znali. Reżyserem miał być Peter Jackson, a odtwórcą głównej roli ... Nicolas Cage. Twierdzili, że rozmawiali z kimś kto rozmawiał z Andrew Bryniarskim, który ponoć namawiał Tima Burtona by obydwaj zajęli się tym filmem. (He, He. Rozmawiali z kimś kto kiedyś stał obok kogoś, kto myślał, że widział kogoś. He, He, khm tego ... przepraszam) Plotki się rozeszły i każdy się zastanawiał co z tego wyniknie. Odpowiedział sam Adrew Bryniarski, a oto co zrozumiałem (lub nie) z jego listu.

Andrew Bryniarski (Lattimer - "The Program" , Zangief - "Street Fighter") coś około 1994 roku pańskiego pod koniec kręcenia Street Fighter zobaczył plakat z Lobo (khe, khe, pierwszy kontakt). Osobę taką jak Bryniarski od razu zainteresowała postać Lobo. Zagadał z kumplem, prywatnym detektywem (no proszę) i poprosił go aby odnalazł personę odpowiedzialną za stworzenie Lobo (a imię jego brzmi Keith Giffen).
Od niego dowiedział się, że prawa do sfilmowania Lobo ma od 1995 roku Joel Sliver. Z miejsca udał się do Silver Pictures i rzekł "Clyde, ta rola jest moja" ;). Ci sofciarze nie poznali się na nim i Bryniarski, Giffen oraz Alan Grant otrzymali taką odpowiedź "you guys are nobodys, a couple of work for hire writers and a big geek" (nie będę tego nawet komentował). Joel Sliver zamiast Giffen`a i/lub Granta zatrudnił Jae Lee z Sony Pictures ImageWorks aby przeanalizował story, czyli scenariusz. Gościu jednak w ogóle nie "kumał czaczy" i Bryniarski doszedł do wniosku, że nadszedł czas na bardziej drastyczne działania. Przy pomocy Giffen`a i Granta nakręcił króciutki film z nim w roli głównej (jako "Main Man", of course).
Film ten miał przekonać Joel`a Silver do Bryniarskiego. Grant i Giffen znowu zaczęli pracować razem w comiesięcznym wydaniu Lobo (ech, kiedy to dotrze do nas), w wyniku czego powstały "Death and Taxes" i "Lobo Goes to Hollywood"
(tak tam napisali, ale moje zapuchnięte oczęta nigdzie w tych wydaniach nazwiska Giffen nie dostrzegły). Agent Bryniarskiego starał się zdobyć szkic nowego scenariusza ale dowiedział się że będzie gotowy dopiero za dwa tygodnie. Giffen niezależnie od Silver Pictures napisał szkic scenariusza i wysłał im (znaczy do Slivers Pic.) ze złowami "Due It Or Rue It". Ten szkic Bryniarski pokazał Timowi Burtonowi, który był zachwycony nim i pomysłem w ogóle, ale miał już inne plany.
Andrew zaczął pracę w filmie Olivera Stone`a "On Any Given Sunday" jako Patric "Madman" Kelly, wielki napastnik w "football`u amerykańskim" (amerykanie zawsze muszą coś pokręcić, ech), który do gry malował twarz jak Lobo (nie wspominam o tatuażach z Lobo).
Koniec końców Joel Silver zatrudnił Bryniarskiego jako profesjonalnego aktora - "Dr. Frankenstein meet your monster".

Wszelkie nieścisłości z oryginałem wynikły z mojej doskonałej znajomości języka angielskiego, jestem w tym lepszy niż średnio pojętna tchórzofretka (koniecznie dzika) w trakcie godów. Moglibyście je sami skorygować gdybym udostępnił oryginał w tym barbarzyńskim języku. Tak, moglibyście. Dlatego go nie udostępnię, khe, khe, kurde, khe !

Macie jeszcze dwie fotki z filmiku Bryniarskiego.

 

Obecnie scenariuszem zajmuje się Jerry Brown, ale Silver Pictures szuka kogoś żeby wygładził historię.

 

A jeżeli chodzi o ten list to macie.